W moim życiu jest jest kilka cudownych osób. Nie jest ich, aż tyle by szukać pomocnej dłoni by ich zliczyć na dodatkowych palcach u dłoni.
Nie, nie….znacznie mniej. Nie jestem z tego powodu smutna, ba wręcz przeciwnie jestem zachwycona tym w jaki sposób właśnie te parę osób stanęło na mojej drodze. Każda w innym czasie, każda w innych okolicznościach, każda wnosi w moje życie coś innego, ale każdą Kocham równie mocno.
Tak też było z Ewcią.
Okoliczności poznania: tragicznie zaskakujące.
Owocem pewnych perypetii jest znajomość oparta na szczerości, wzajemnej tolerancji i radości z każdego dnia życia pomimo gigantycznych przeciwności losu.
Ewcia jest….piękną Polką o wyglądzie Włoszki zakochaną we Włochu wyglądającym jak typowy Anglik.
Ewcia jest….niepoprawną optymistką, wierzącą w każdego uciśnionego człowieka.
Ewcia jest….nieodporna na ludzkie cierpienie, nawet na te „udawane”.
Ewcia jest…dziewczyną o największym sercu jakie dotychczas widziałam.
Ewcia jest ……JEST WIELKA……bo mogłabym o jej zaletach pisać bez końca.
Ale Ewcia jest też wielką pasjonatką jedzenia….
Kiedy odwiedzam tę Moją Czarownicę (a byłam u niej w sobotę) nastrój i pyszne jedzenie to podstawa.
Lekki półmrok, zapach cudownej Świecy, u stóp leżący wierny owczarek Niemiecki (jedynie brakowało miotły, ale na 100 % nie byłabym tego pewna) i cudowne jedzenie.
Nie wiem jak Ona to robi, ale zawsze kiedy przyjeżdżam czekają na mnie rozmaite, rozkoszne smakowitości, o których mogłam sobie tylko pomarzyć, a Czarownica Ewa jakby czytała mi w myślach, wyczarowała je czarodziejską różdżką.
I tak uczta była przednia: wędliny, papryczki nadziewane serem, przepyszne żeberka i sery …… sery, w których jestem zakochana.
Ewciu, moja kochana bardzo Tobie dziękuję, za Twoją wiarę w ludzi, za Twój optymizm, za cierpliwość, za przekonanie, że miłość w życiu jest najważniejsza, że wszystko co się dzieje jest po coś.
Dziękuję, że uwierzyłaś we Mnie.
Dziękuję, że wpuściłaś mnie do swojego „Pudełka”.
I dziękuję za ten cudowny prezent w postaci serów i wędlin, które uwielbiam.
